Wydawnictwo: Amare
Data wydania: 12.11.2025
Liczba stron: 218
Powieść obyczajowa
Powieści świąteczne idealnie sprawdzają się u mnie właśnie w tym okresie zimowym, przedświątecznym, ale i właściwie po świętach. Los sprawił, że ostatnimi czasy mogłam poznać jedną z takich książek, a konkretnie List do Mikołaja. Książka, która swoim gabarytem raczej nie powala, ale mimo wszystko kryje w sobie historię, która potrafi wzruszyć. Czy jest to jedna z najlepszych powieści świątecznych, jakie czytałam? O tym w poniższej recenzji.
Sześcioletnia Asia wychowuje się w domu, w którym nie brak kłótni rodziców. Choć jej mama robi wszystko, by dziewczynce niczego nie brakowało i by mogła przeżywać spokojnie dzieciństwo, to nie zawsze jest to możliwe za sprawą ojca dziewczynki. Kiedy mama postanawia zabrać córkę z domu i wyprowadzić się od ojca, Asia czuje się jeszcze bardziej samotna. Postanawia napisać list do Mikołaja z prośbą, by sprawił, że uśmiech znowu zagości na ustach mamy, a tym samym w całym ich domu. Kiedy podła zamieć śnieżna niweluje plan wysłania listu, sprytny pies sąsiada cioci Agaty okazuje się skutecznym sprzymierzeńcem, a jego rola nie będzie się ograniczać tylko do tego...
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiłam się na najzwyklejszą w świecie obyczajówkę, w której nie zabraknie wątków typowo świątecznych, ale i tych życiowych, smutniejszych. Co ciekawe, już po zapoznaniu się z pierwszymi stronami poczułam się wciągnięta i z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, aż do ostatniej strony w książce.
Główną bohaterką powieści jest Asia, dziewczynka, która jak na swój młody wiek — przeszła w swoim życiu już wiele. Kłótnie rodziców, nieprzyjemna atmosfera w domu, wiecznie nieobecny ojciec i mama, która próbuje jakoś to wszystko poskładać w całość. Jej kreacja przypadła mi do gustu i szalenie cieszę się, że autorka nie zrobiła z tej postaci głupiutkiego dziecka, które niewiele rozumie. Asia jest bardzo rozumna, wie, co się dookoła niej dzieje, choć nie do końca rozumie, dlaczego mama ciągle chodzi przygaszona. Mimo tego jednak ta mała bohaterka nie została całkowicie zinfantylizowana, co zdecydowanie zasługuje na plus.
W książce pojawia się również (co oczywiste) matka dziewczynki, Kasia. Kobieta nie chce już dłużej żyć w tym dziwnym stanie zawieszenia i chce chronić córeczkę przed negatywną atmosferą w domu. Podziwiam tę bohaterkę za to, że odważyła się powiedzieć nie i choć poniekąd została do tego zmuszona, to podjęła tę decyzję i przy okazji walkę o bezpieczeństwo i komfort Asi.
Anne Marie ma naprawdę dobre pióro i w interesujący sposób prowadzi czytelnika przez całą tę historię. Oczywiście, że momentami ta książka jest mocno schematyczna i przewidywalna, jednak jest w niej pewnego rodzaju urok, który mi w zupełności wystarczył, by ocenić tę książkę na dobrą ocenę. Nie jest to może moja ulubiona powieść świąteczna, ale bardzo się z nią polubiłam, tak po prostu.
Pojawia się tutaj motyw problemów w związku, walki o dziecko, rozwodu, ale i tej nowej, potencjalnej miłości, która pojawia się tak naprawdę niespodziewanie. To taka powieść, którą idealnie jest przeczytać właśnie w tym okresie przedświątecznym.
Jeżeli poszukujecie takiego właśnie tytułu, to koniecznie zwróćcie uwagę na List do Mikołaja — kto wie, może i sami popełnicie takowy list?
[Współpraca reklamowa]
List do Mikołaja do kupienia na Bonito



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz