środa, 17 listopada 2021

(901) Scarlett, Meghan March


Tytuł oryginału: House of Scarlett
Cykl: Gabriel Legend (tom 2)
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 16.06.2021
Liczba stron: 336
Romans, erotyk

O tym, że lubię pióro Meghan March, pisałam już wiele razy. Nic więc dziwnego, że jej kolejna seria zagościła na moich półkach. Co prawda, pierwszy tom serii o Gabrielu Legendzie nie porwał mnie tak, jak wcześniejsze książki autorki, jednak i tak udało mu się zyskać moją przychylność. Z niesłabnącą ciekawością sięgnęłam po drugą część, czyli Scarlett. No i tutaj zaczęły się schody...

Gabriel wiedział, że nie powinien był zaczepiać Scarlett, ale przekonał się o tym dopiero po ich pierwszym spotkaniu. Nie mógł pozwolić sobie na to, by ona pokochała jego i by on pokochał ją. Scarlett z kolei widzi w nim coś znacznie więcej - jest on zdecydowanie inny niż pozostali mężczyźni. Wtargnął do jej życia i całkowicie je zmienił - jak więc miałaby pogodzić się z nadużyciem jej zaufania? No, a jednak, po raz kolejny przekonała się, że miłość tylko rani. Jak teraz Gabriel ma odbudować zaufanie Scarlett? Czy jest to w ogóle możliwe? Wie, że musi tego dokonać, bo ona jest kobietą jego życia...

Pozwólcie, że zacznę od głównych bohaterów powieści. Muszę przyznać, że zarówno Scarlett, jak i Gabriel zostali wykreowani bardzo dobrze. Autorka zadbała o to, by mieli oni ludzki charakter i cechy oraz by nie razili czytelników swoją “idealnością”. Ten aspekt bardzo przypadł mi do gustu i wydaje mi się, że z pewnością zyskał on rzeszę fanów. Scarlett to kobieta, która budzi sympatię u czytelnika, a także pewnego rodzaju podziw – w końcu sama zapracowała sobie na wszystko, co ma w życiu. Gabriel również - jego ciężka praca, chęć opieki nad bliskimi mu osobami wzbudziła we mnie takie wzruszenie.

Mam jednak wrażenie, że Meghan March chcąc nie chcąc, w tej książce pozwoliła na to, by powieść dopadła klątwa środkowego/drugiego tomu. Przez grubo ponad sto stron czytałam i nie czułam nic więcej, poza czystą sympatią do bohaterów. Akcja mnie nie wciągała, a momentami miałam wręcz wrażenie, że w powieść wkrada się zupełnie niepotrzebny chaos. Autorka skupiła się tutaj głównie na relacji głównych bohaterów, a poboczne (i te bardziej zaskakujące wątki) zostały niemalże zapomniane. Dopiero po przebrnięciu przez połowę książki zaczęłam odczuwać prawdziwą przyjemność z czytania, niemniej jednak dość niemiłe uczucie związane z początkiem pozostało.

Pierwszy tom był bardzo dobry, drugi dość przeciętny, a jaki będzie trzeci? Liczę na to, że autorka wynagrodzi mi wszystko i będę mogła z radością wciągnąć się w fabułę tomu trzeciego, a potem równie chętnie polecić Wam te tytuł. Pióro Meghan March stale trzyma mnie przy sobie, więc sięgnę po zakończenie trylogii prędzej czy później.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz