środa, 3 września 2025

(1316) Magia spod lady, Sarah Beth Durst

 


Tytuł oryginału: The Spellshop
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 7.05.2025
Liczba stron: 446
Fantasy

Cozy fantasy to jeden z tych podgatunków literackich, do których wracam z przyjemnością. Te książki nie są dla mnie zbyt wymagające, a jednak dostarczają rozrywki i po prostu relaksują, a to sobie bardzo cenię. Jednym z takich tytułów miała być Magia spod lady, która była promowana jako powieść otulająca niczym ciepły kocyk. Czy tak było w rzeczywistości? O tym w poniższej recenzji.

Kiela jest bibliotekarką, która swój czas najchętniej spędza w towarzystwie licznego księgozbioru, a także Zielistki Sternberga, zwanej Cazem. Kiedy jednak wybucha rewolucja, Kiela zmuszona jest opuścić ukochany azyl i udać się na wyspę, na której spędziła swoje dzieciństwo. Powrót wiąże się z licznymi wątpliwościami i przede wszystkim strachem, ale kobieta się nie poddaje. Nie licząc bardzo wścibskiego sąsiada, wszystko powoli zaczyna się układać — Kiela zakłada własny sklep z dżemami domowej roboty. Szybko okazuje się, że magia, którą posługuje się bibliotekarka, może nie tylko dodać słodyczy, ale i pomóc w wielu sprawach, ale czy to nie jest zbyt ryzykowne?

Pierwsze strony powieści zdołały mnie wciągnąć, jednak gdzieś tam po drodze zaczęłam odczuwać delikatne znużenie. Nie zamierzałam się poddawać i brnęłam w tę historię dalej i to była jedna z lepszych decyzji, jakie ostatnio podjęłam. Rewolucja, ratowanie księgozbioru, ucieczka, liczne zwroty akcji i główna bohaterka – ta książka to same plusy, przynajmniej w moich oczach.

Główna bohaterka bardzo przypadła mi do gustu, choć nie ukrywam, że zdarzały się momenty, gdy miałam ochotę wejść do książki i nią potrząsnąć. Mimo tego jednak Kiela zdobyła moje serce, a kiedy dowiedziałam się, że pracując w bibliotece, zajmowała się opracowywaniem zbiorów... no słuchajcie, moje serce całkiem stopniało, bo dokładnie tym zajmuję się w swojej pracy na co dzień. Kiela to postać dobrze wykreowana, budząca sympatię, odważna, choć odrobinę wycofana i raczej wybierająca ucieczkę, niż konfrontację. Kiedy jednak już do niej dochodzi... ta bohaterka jest zdecydowanie godna uwagi i nie tylko.

Powieść skupia się przede wszystkim na odbudowywaniu swojego życia po istnej rewolucji – nie tylko tej zagrażającej bezpieczeństwu społeczności lokalnych, ale i tej obejmującej wszystkie życiowe aspekty. Zmiana miejsca zamieszkania, całego otoczenia, porzucenie swojej ukochanej pracy... To dla Kieli nie lada wyzwanie, jednak dziewczyna się nie poddaje i doskonale radzi sobie w nowej rzeczywistości, która nie jest przecież spełnieniem jej najskrytszych marzeń. Czytanie o tym było na swój sposób pocieszające i takie... faktycznie otulające niczym cieplutki kocyk.

Sarah Beth Durst ma naprawdę dobre pióro, a jej sposób tworzenia historii przypadł mi do gustu. Pozornie nie dzieje się tutaj nie wiadomo ile, ale jednak ta opowieść mnie wciągnęła, a ostatnie strony czytałam już na turbo przyspieszeniu, bo tak bardzo chciałam poznać zakończenie. Można więc rzec, że to kolejna powieść cozy fantasy, która mnie zachwyciła.

Magia spod lady to tytuł, po który cieszę się ogromnie, że sięgnęłam. Opuszczenie tego świata było dla mnie dość przykre, jednak wiem, że za rogiem czekają kolejne świetne historie. Jeśli poszukujecie czegoś przyjemnego, lekkiego i wciągającego na zbliżające się jesienne wieczory, to zwróćcie uwagę na ten tytuł — koniecznie.


[Współpraca reklamowa]

Magia spod lady do kupienia na Bonito

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz