piątek, 25 września 2020

(622) To nie jest mój mąż, Olga Rudnicka

 

Cykl:
Matylda Dominiczak (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1.09.2020
Liczba stron: 408
Komedia kryminalna

O Oldze Rudnickiej słyszałam już naprawdę sporo dobrego. Sama jednak nie miałam jeszcze okazji, aby bliżej poznać twórczość tej autorki. Na szczęście na pomoc mi przyszła premiera najnowszej powieści pani Olgi, więc oczywiście skorzystałam z okazji i się za nią zabrałam. Mogę też odpowiedzieć w końcu na pytanie: czy te komedie kryminalne są faktycznie takie komediowe?

Matylda Dominiczak jest bibliotekarką, natomiast po pracy pełni funkcję licencjonowanego detektywa. Jej pierwszym zadaniem okazuje się uwiedzenie męża klientki i udowodnienie jego niewierności. Kiedy jednak małżonek nie daje się skusić wdziękom Matyldy, a dodatku znika bez śladu, pojawia się prawdziwy problem. Detektyw ma dwie doby, by odnaleźć zaginionego małżonka, no ale klientce trudno jest wskazać, kogo wolałaby odzyskać bardziej: męża czy kochanka, który też zniknął bez śladu? Zdecydowanie sprawy nie ułatwiają histeryczna klientka oraz roztargniony mąż, którym trzeba opiekować się bardziej niż dzieckiem. No i co tu zrobić...

Zacznę od plusów tej pozycji, których jest naprawdę sporo. Przede wszystkim główna bohaterka, która całkowicie skradła moje serce. Nie czytałam jeszcze poprzedniej części, więc poznanie Matyldy było dla mnie sporym wydarzeniem. Jest to wygadana, całkiem zaradna, ale przy tym trochę ciapowata kobieta, za pomocą której autorka przełamuje stereotyp o nudnej bibliotekarce, która narzeka na głośne rozmowy i nie ma żadnych zainteresowań. Co tu więcej pisać: Matyldę po prostu trzeba poznać i dać się jej porwać.

Kolejnym ogromnym plusem książki jest styl pisania Olgi Rudnickiej. Jest on lekki i przyjemny, dzięki czemu przez tę książkę się płynie i nie da się jej odłożyć (dopiero kiedy oczy ze zmęczenia zaczną nam się same zamykać-wtedy faktycznie jest się w stanie ją odłożyć, ale w innym przypadku nie ma takiej możliwości). Nieodłącznym elementem tej historii jest również komizm, który towarzyszy czytelnikowi aż do ostatniej strony. No i nie jest to humor, który wzbudza zażenowanie i przez który nie da się przebrnąć. Przyznaję się z ręką na serce, że To nie jest mój mąż wywołał u mnie wybuchy śmiechu, przez co m.in. moi rodzice patrzyli na mnie jak na dziwaka. No cóż, co ja poradzę, że niektóre sceny po prostu były zabawne i w stu procentach trafiały w moje poczucie humoru?

Wątek kryminalny, który jest jednak tutaj najważniejszy, był naprawdę wciągający i ciekawie poprowadzony. Zaginięcie dwóch mężczyzn, w dodatku w tajemniczych okolicznościach i nie sposób odgadnąć, co mogło się z nimi stać. Czy to nie brzmi ciekawie? Autorka ma ogromny talent do pisania kryminałów (a stwierdzam to po tej jednej książce właśnie), a ponadto wystrzega się błędów logicznych, więc czytelnik może pochłaniać tę historię bez obaw, że gdzieś się zgubi oraz że napotka na swojej drodze jakieś zgrzyty w fabule.

Przechodząc do minusów książki... ich tutaj nie ma. To znaczy: bardziej dociekliwi na pewno do czegoś by się przyczepili, ja jednak czytając tę powieść czułam tylko przyjemność z faktu, że poznaję Matyldę i śledzę jej poczynania. Pozycja To nie jest mój mąż wciągnęła mnie od samego początku i trzymała przy sobie do samego końca. Stąd też wniosek, że odnajdzie ona swoich zwolenników u wielu czytelników.

Jeżeli poszukujecie dobrej, zabawnej i wciągającej komedii kryminalnej, która sprawdzi się idealnie w jesienne wieczory, to z pewnością musicie mieć na uwadze tę książkę Olgi Rudnickiej. Ja z kolei z chęcią nadrobię poprzednie powieści autorki, ponieważ zainteresowała mnie ona swoją twórczością.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz