środa, 3 lipca 2019

[PRZEDPREMIEROWO] (421) Pogięte bajki. Spokój grabarza, Marcin Pełka

Zapewne większość z Was spędziła przynajmniej połowę dzieciństwa na oglądaniu bajek i kreskówek. Kto z nas nie pamięta takich hitów, jak Pszczółki Mai, Krecika czy Listonosza Pata? Przyznaję się, że ja te bajki pamiętam doskonale i do dziś z sentymentem do nich powracam. Jednak po lekturze zbioru opowiadań Marcina Pełki moje spojrzenie na nie, zostało mocno zmienione.



Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 23.07.2019
Liczba stron: 222
Humor


Nie wiem nawet, jak mam streścić Wam krótko fabułę tej pozycji. Znajduje się tutaj kilkanaście opowiadań, które w mniejszy lub większy sposób niszczą nam dzieciństwo i bawią do łez. Czytelnik znajdzie tutaj historię Krecika, który jest Piromanem, Listonosza Pata z depresją, Wandy, która nie chciała Niemca (swoją drogą to jedne z lepszych opowiadań!) czy Pszczółki Mai przedstawionej jako typową kobietę przed lub w trakcie okresu. Uwierzcie mi, każdy tutaj znajdzie coś dla siebie.

Mnie najbardziej do gustu przypadła krótka historia Filemona i Bonifacego oraz wcześniej wspomniane opowiadanie o Wandzie. Teraz kiedy o tym myślę, to sama nie do końca wiem, dlaczego aż tak te dwie historyjki mi się spodobały. Owszem, były zabawne i naprawdę się na nich uśmiałam, jednak nie było to też coś specjalnego.

Moim zdaniem przy połowie tych opowiadań można naprawdę się uśmiać i przyjemnie spędzić czas. Jednak przy tej drugiej połowie, przyznaję szczerze, że idzie się zanudzić prawie na śmierć. Teraz nie pamiętam już nawet, o czym one były i jakich bohaterów dotyczyły.

Autor ma bardzo rozwiniętą wyobraźnię, ponieważ żeby wymyślić takie rzeczy, to trzeba mieć cholerny talent. Większość z nas pamięta te wszystkie bajki i filmy z lat dzieciństwa i raczej nikomu nigdy nie przyszło do głowy, żeby ulubionych bohaterów przedstawić w sposób karykaturalny, tak bardzo inny od tego, co znamy. Mnie na przykład nigdy w życiu nie przyszłoby do głowy, żeby zrobić z mojego kochanego Krecika jakiegoś piromana.  Także za to jestem wdzięczna Marcinowi Pełce, ponieważ otworzył mi trochę umysł na to, co by było, gdyby to wszystko wyglądało inaczej. I to jest bardzo fajne.

Jak widzicie, ta opinia jest bardzo krótka, a to ze względu na to, że o tej pozycji mogę napisać krótko i na temat. Dla jednych Pogięte bajki będą tworem żałosnym, z prostackim humorem, który momentami jest obrzydliwy. Dla innych jednak będzie to pozycja zabawna, relaksująca i odmóżdżająca po trudach dnia codziennego. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy, bo humor autora idealnie trafił w mój gust. Tak, mam dość prostacki humor, no ale cóż zrobić?

Jeżeli potrzebujecie książki zabawnej, która poprawi Wam humor i zrelaksuje, to jak najbardziej polecam Wam zapoznanie się z tą pozycją. Poziom absurdu i satyry jest tutaj bardzo wysoki, także czego chcieć więcej? 😁


Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.

1 komentarz:

  1. Czytałam i jestem przerażona poziomem absurdu w tej książce. Moje wewnętrzne dziecko zostało nieźle pokiereszowane po tej lekturze ;)
    Zapraszam serdecznie do mojego kącika :) www.Ewelina-czyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń