niedziela, 20 stycznia 2019

(335) Chmury z keczupu, Annabel Pitcher

Nastoletnia Zoe pisze listy do pewnego więźnia, który został skazany na śmierć i czeka na swój wyrok. W listach dzieli się z nim swoimi problemami, rozterkami, a także przerażającą tajemnicą, która spędza jej sen z powiek. Co naprawdę zrobiła Zoe?

Tytuł oryginału: Ketchup Clouds
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 18.07.2018
Liczba stron: 344
Powieść młodzieżowa

O tej książce słyszałam już co nieco w internetach i postanowiłam sama sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi. Powiem szczerze, że nie wiedziałam czego mam się spodziewać, więc nie miałam żadnych szczególnych oczekiwań.

Główną bohaterką powieści jest Zoe, która wpada na nietypowy pomysł. Postanawia napisać list do więźnia skazanego na śmierć, a jedna wiadomość zmienia się nagle w kilkanaście. Już samo to w sobie jest dosyć ciekawe i odrobinę hm. Niepokojące. O tej bohaterce mogę śmiało powiedzieć, że z jednej strony jest typową nastolatką, która lubi się buntować przeciwko rodzicom i wszelkim zasadom. Z drugiej jednak strony jest wrażliwa, z całego serca kocha swoje młodsze siostry, a także zna wszystkie gatunki ptaków, jakie są tylko możliwe. Dzięki tym upodobaniom została nazwana przez pewną osobę ptasią dziewczyną.

W powieści pojawia się również Max, który z kolei jest zapatrzonym w siebie bucem, bawiącym się dziewczynami. Myślę, że nie muszę za bardzo go opisywać, ponieważ w każdej młodzieżówce znajdzie się taka czarna owca. ;)  Możliwe, że teraz Was zaskoczę, ale ja go akurat polubiłam. Co prawda, miały na to wpływ pewne wydarzenia, ale to zmienia faktu, że jest on jednym z niewielu tego typu bohaterów wzbudzającym moją sympatię.

Fabuła tej książki jest naprawdę ciekawa i nie mam jak się do niej przyczepić. Zastanawia mnie tylko jedno wydarzenie, które rzekomo było winą Zoe. Kiedy czytałam opis tej sytuacji, odniosłam wrażenie, że nie była to niczyja wina. Absolutnie niczyja. Choć może to ja coś źle zrozumiałam.

Pióro autorki również jest bez zarzutu, a książkę czyta się bardzo szybko i naprawdę przyjemnie. Sama tak naprawdę byłam w szoku, że w tak szybkim tempie udało mi się ją skończyć. Podejrzewam, że jakbym miała odrobinę więcej czasu, to mogłabym ją śmiało przeczytać w kilka godzin.

Choć zarówno fabuła, jak i styl autorki były bez zarzutu, to jednak nie mogę powiedzieć, żeby była to genialna książka, która pozostanie w głowie przez długi czas. Ot taka w miarę lekka młodzieżówka, idealna na wieczór lub dwa, na oderwanie się od męczącej rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz