środa, 13 marca 2019

(362) Droga do Misty, Joss Stirling

Misty jest chodzącą katastrofą. Jej sawanckim darem jest prawdomówność, a wbrew wszystkiemu, nie jest to coś dobrego. Dzięki temu "darowi" dość często pakuje się w kłopoty. Kiedy poznaje Alexa, czyli przystojnego, wygadanego i pewnego siebie chłopaka, postanawia trzymać się od niego z daleka. Jest przekonana, że jest on dla niej zbyt idealny.
W tym samym czasie na sawantów pada strach: morderca tropi młodych ludzi, obdarzonych pewnymi darami. Następnie doprowadza ich na samą granicę życia i śmierci...

Tytuł oryginału: Misty Falls
Cykl: Saga o braciach Benedictach (tom 4)
Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 21.10.2016
Liczba stron: 304
Romans

Jakieś trzy lata temu po raz pierwszy sięgnęłam po książki Joss Stirling. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po nich czegoś fenomenalnego, ot taki romans na rozluźnienie. Przeczytałam pierwszą książkę, potem drugą, następnie od razu sięgnęłam po trzecią i absolutnie zakochałam się w stylu autorki.

Tutaj główną bohaterką jest Misty, czyli dziewczyna-katastrofa. Jest bardzo sympatyczna, ale okropnie roztrzepana. Niestety jej dar prawdomówności nie jest zbyt dobrze odbierany przez innych. Dziewczyna bywa chwilami zbyt szczera, przez co wielokrotnie musiała zmieniać szkołę. Co jest jeszcze ciekawsze? Jej dar wpływa również na ludzi wokół niej, którzy nagle zaczynają mówić samą prawdę i tylko prawdę. Jak można się domyślać, doprowadza to często do płaczu i niepotrzebnych nerwów.

Podobnie jak w przypadku Sky, Phoenix czy Crystal, również Misty bardzo polubiłam. Pomijając już jej roztrzepanie i szczerość do bólu, jest to naprawdę fajna bohaterka, z którą chętnie bym gdzieś wyszła.

Po czwarty tom tej serii postanowiłam tak właściwie sięgnąć ze względu na to, że bardzo stęskniłam się za twórczością tej autorki. Podejrzewam, że gdyby nie moja mała głowa i nadmiar obowiązków, teraz byłabym już dawno po przeczytaniu wszystkich tych książek. Jednak nie potrafię mieć sobie tego za złe, bo dzięki temu mogę jeszcze się podelektować lekturą tych pozycji.

Historia, którą przedstawiła tu autorka, oczywiście jest dość przewidywalna. Nie jest to z pewnością książka, która nas zaszokuje i sprawi, że wyskoczymy z kapci. Głównym celem tej pozycji jest odprężenie i oderwanie od niekiedy smutnej rzeczywistości.
Styl autorki jest nadal na najwyższym poziomie, co sprawia, że Drogę do Misty czytało mi się naprawdę przyjemnie. Jak wspomniałam wcześniej, byłam stęskniona za twórczością pani Stirling, więc to również ma pewnie wpływ na to, jak podobała mi się lektura.

Historia Misty i Alexa momentami jest bardzo słodka, aż zęby mogą rozboleć, ale myślę, że spodoba się właśnie miłośnikom takich przesłodzonych romansów. Ja pokochałam tę historię głównie ze względu na to, jak lekka i przyjemna jest ona w odbiorze. Dodam również, że książkę czyta się w ekspresowym tempie.

Zdecydowanie mam sentyment do całej tej serii i z pewnością w najbliższym czasie sięgnę po kolejne tomy z tego cyklu.

1 komentarz:

  1. Czasem fajnie jest przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego. Nawet jak nie jest to jakaś odkrywcza książka. Grunt, że można się zrelaksować.

    OdpowiedzUsuń