wtorek, 7 maja 2019

(390) Testament, Remigiusz Mróz

W ubiegłym tygodniu udało mi się w końcu sięgnąć po siódmy (!) już tom serii o Chyłce. Przyznam się, że miałam całkiem spore oczekiwania co do tej części. Wszystko przez wydarzenia, jakie miały miejsce w Oskarżeniu. Jak jednak wypadł Testament


Cykl: Joanna Chyłka (tom 7)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 14.03.2018
Liczba stron: 536
Thriller prawniczy

W tej części Joanna Chyłka musi zmagać się z okropną stratą. Jednak nie jest to jej jedyny problem, ponieważ niespodziewanie o pomoc zwraca się do niej znany jej ginekolog. Z początku prawniczka nie ma zamiaru wplątywać się w jego problemy, ale mężczyzna proponuje jej układ, który może wyciągnąć innego klienta Chyłki z więzienia. 

Czytając poprzednie części serii, Joanna była dla mnie taką kobietą, która absolutnie niczego się nie boi oraz wszystkie emocje spływają po niej jak po kaczce. Jednak strata, jaka dotknęła tej bohaterki, mimo wszystko ogromnie na nią wpłynęła. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak sama bym się czuła w tej sytuacji. Do czego zmierzam? Ano do tego, że nasza cudowna Joanna Chyłka nareszcie zaczęła okazywać prawdziwe emocje oraz swoją wrażliwość. Dzięki temu ta postać zyskała moją jeszcze większą sympatię. 

Jestem zaskoczona oraz zafascynowana zmianami, jakie zaszły w Kordianie. Zdecydowanie nie przypomina on już tego ciapciaka z pierwszych tomów. Teraz ten bohater potrafi się postawić i zawalczyć o swoje. Oczywiście, do tego w większości zmusiła go sytuacja, w której się znalazł. Kurczę, naprawdę zaczęłam go lubić jeszcze bardziej. 

Przejdę teraz do fabuły powieści. W porównaniu z poprzednimi książkami tutaj akcja w dużej mierze skupia się na relacji między kolejnymi pracownikami kancelarii Żelazny&McVay, a przynajmniej na odniosłam takie wrażenie. Sprawa tego ginekologa zeszła trochę na drugi plan, bo autor skupił się na problemach występujących w kancelarii oraz namieszał tak, że ja nie mam słów. W życiu nie pomyślałabym, że Remigiusz Mróz wymyśli coś takiego. Myślę, że osoby, które czytały Testament wiedzą doskonale, o czym teraz piszę. 

Choć pojawiło się tu sporo nieoczekiwanych zwrotów akcji, to niestety nie mogę powiedzieć, że jest to jakaś cudowna książka. Na tle poprzednich tomów, Testament wypada, szczerze mówiąc dość blado. Znając już jako tako twórczość Mroza, spodziewałam się czegoś cholernie zaskakującego i trzymającego w napięciu, ale się rozczarowałam. Co jest bardziej przykre, to już druga książka tego autora, która mnie dość zawiodła. Czyżby pora na przerwę od pana Remigiusza? Możliwe. 

Kiedy już zabiorę się za kolejną część, mam nadzieję, że będzie ona lepsza i rozwieje wątpliwości, które nagromadziły się we mnie po skończeniu tomu siódmego. 

1 komentarz: