czwartek, 8 listopada 2018

(309) [PRZEDPREMIEROWO] Święta Trójca, Przemysław Sendziuk

W małym miasteczku na północy Niemiec bez śladu znika Timo Waldorf. Dochodzenie w sprawie zaginięcia ma prowadzić komisarz Henry Pallas wraz z bardzo młodą adeptką, Moniką Steinhoff. Współpracownicy szybko odkrywają, że w sprawę zamieszane są osoby powiązane z gangiem o nietypowej nazwie, Świętą Trójcą. Podczas prowadzenia dochodzenia okazuje się, że miasteczko ma swoje sekrety, a w jego sercu mieszka porywacz, który ma już przygotowaną listę kolejnych ofiar... Jak zakończy się ta historia?

Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 304
Thriller

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, coś mi mówiło, że nie będzie to zła lektura. Już od przeczytania pierwszych zdań wciągnęłam się w tą historię, a to co przeczytałam jeszcze w pierwszym rozdziale totalnie mnie zaskoczyło. No i przeraziło.

Opis wyraźnie wskazuje na to, że głównym bohaterem w tej historii jest komisarz Pallas, ale ja nie byłabym tego taka pewna. Moim zdaniem nie jest tu wskazany główny bohater, ponieważ wokół każdego z nich coś się dzieje. Jednak skoro jestem już przy tej postaci, to i coś o niej napiszę. Jest  najlepszym komisarzem w tym małym miasteczku i każdy go zna. Czy ta "sława" uderzyła mu do głowy? Absolutnie nie. Mężczyzna ten jest w 100% oddany swojej pracy i zawsze dąży do rozwiązania sprawy. Mimo pewnych jego zachowań, polubiłam go i myślę, że nadaje on całej powieści charakteru.

Przechodząc już do drugiej bohaterki, Moniki Steinhoff. Młoda dziewczyna, tuż po ukończeniu akademii policyjnej, niezwykle chętna do współpracy, twarda no i gotowa na wszystko. Kiedy tylko się pojawiła, zauważyłam ten schemat: szanowany policjant musi współpracować z żółtodziobem. Jak to bywa, jest on dla niej ostry, nastawiony niechętnie no i krytycznie do niej nastawiony. Co robi Monia? Nie załamuje się, nie płacze. Podnosi głowę i twardo chce współpracować. Mimo tego, że to już znam z wielu książek i seriali, to właśnie tym swoim uporem kupiła mnie ta bohaterka.

Mimo tego, że akcja powieści toczy się w Niemczech, to czułam tutaj tą polskość. Czym to się objawiało? Tak naprawdę niczym konkretnym. Dla mnie była to obecność polskich imion, których raczej nie spotyka się za granicą Polski, ale żeby nie było -  nie uważam tego za coś złego. Uważam natomiast, że autor naprawdę świetnie wykreował zarówno postaci jak i świat przedstawiony. Kurcze, jestem pełna podziwu dla umiejętności pisarskich Przemysława Sendziuka.

Historia, którą miałam okazję poznać, jest wciągająca, przerażająca, brutalna i naprawdę, naprawdę dobra. Wspomniałam wcześniej, że już wydarzenia z pierwszego rozdziału mnie zaskoczyły, ale to co działo się później... To dopiero było coś. Jedno jest pewne: nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach. Momentami było obrzydliwie, a wszędzie było pełno krwi, ale dla mnie właśnie te fragmenty były tą przysłowiową wisienką na torcie.

Z pewnością będzie to powieść idealna dla fanów krwistych kryminałów, a może i fani grozy znajdą tu coś dla siebie? Ja jestem na tak, jeśli chodzi o tę książkę i już nie mogę się doczekać lektury kolejnych powieści tego autora.


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz