środa, 30 października 2019

(483) Nieuchwytny, Katarzyna Mak

W sierpniu udało mi się sięgnąć po pierwszy tom serii Między nami miłość. Już wtedy historia Mii i Antka bardzo mnie zaciekawiła i chwyciła za serce. Dziś chciałabym podzielić się z Wami swoimi wrażeniami po lekturze drugiej części.


Cykl: Między nami miłość (tom 2)
Wydawnictwo: Videograf 
Data wydania: 27.08.2019
Liczba stron: 264
Romans 


W wyniku wypadku Antek traci pamięć i widząc Mię, nie potrafi sobie skojarzyć jej osoby. Na miejscu jego partnerki pojawia się Agata, która twierdzi, że jest jego narzeczoną i planują razem dalsze wspólne życie. Mężczyzna nie ma powodów, by jej nie wierzyć, więc z łatwością poddaje się jej manipulacjom. Jednak coraz częstsze "przypadkowe" spotkania Mii, podsyłają mu różne obrazy, które wydają się powracającymi wspomnieniami. Czy miłość tych dwojga będzie w stanie powrócić na wspólny tor?

Myślę, że mogę śmiało stwierdzić, że Mia w niczym nie przypomina już tej samej Mii z pierwszej części. Kobieta stała się bardziej uczuciowa, co widać w jej zachowaniu względem Antka- nadal go kocha, bez względu na to, co wydarzyło się między nimi wcześniej. Dla mnie ta zmiana jest zdecydowanie na plus, ponieważ ta jej bezwzględność i brak uczuć mnie momentami denerwowała. Wadą tej bohaterki jest natomiast jej desperacja w poszukiwaniu drugiej połówki. Z jakiegoś powodu uparła się, że musi mieć kogoś innego. Nieważne, czy to będzie jej ukochany, czy nie, ważne, żeby był ktokolwiek. Oczywiście, z początku było to dla mnie nawet zrozumiałe, ponieważ chciała wzbudzić zazdrość w Antku, jednak później straciłam wiarę w jej działania.

Antek z kolei wzbudził we mnie coś na kształt podziwu. Mimo tego, że nie pamiętał za bardzo ostatnich kilku miesięcy, starał się być jak najlepszym ojcem oraz partnerem, choć trzeba przyznać, że Agata zachowywała się wobec niego paskudnie. Jednak ciekawie było obserwować jego opiekuńczość w stosunku do Mii, której nawet nie pamiętał. Był o nią zazdrosny, a jej każdy kontakt z obcymi mężczyznami, wzbudzał w nim złość. W pewnym momencie doszło również do tego, że zwyczajnie mu współczułam. Nie dość, że nie pamiętał istotnych wydarzeń z ostatniego okresu, to jego "narzeczona" traktowała go jak maszynę do opieki nad dzieckiem i zajmowania się jej potrzebami.

Teraz słów kilka o fabule.

Wydarzenia, jakie miały miejsce w Nieuchwytnym były moim zdaniem o wiele ciekawsze niż w Niepokornej. Dlaczego, spytacie? No przede wszystkim dlatego, że tutaj autorka postanowiła zabawić się uczuciami czytelnika, a także skutecznie wodzi go za nos, co zdecydowanie wzbudza wiele emocji no i przede wszystkim wciąga.
Do samego końca, do tej ostatniej strony nie byłam pewna, jak zakończy się ta historia. Ciągle zadawałam sobie pytania: czy będę płakać na końcu? Jeśli tak, to ze szczęścia czy ze smutku? Czy w ogóle jest nadzieja na happy end?

Oczywiście, nie zdradzę Wam odpowiedzi na to pytanie, ponieważ musiałabym być naprawdę okrutna. No a poza tym, co to za zabawa, kiedy zna się jej zakończenie? ;)

Jeżeli lubicie romanse i szukacie czegoś, co może Was zaskoczyć, to jak najbardziej polecam Nieuchwytnego Katarzyny Mak.


Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Videograf.

1 komentarz: