piątek, 17 sierpnia 2018

(269) Buntowniczka z pustyni, Alwyn Hamilton

Amani mieszka w osadzie Dustwalk- dziurze zabitej dechami, która z pewnością nie jest zbyt atrakcyjnym miejscem zamieszkania. Wśród ludności krążą pogłoski, że gdzieś istnieją jeszcze miejsca, gdzie wszystkie dżiny zajmują się magią. Młoda dziewczyna wierzy, że dzięki swoim umiejętnościom strzelniczym da radę wymknąć się spod opieki wuja i wyruszyć w świat- w poszukiwaniu własnego szczęścia. Ale na jej drodze staje Jin, tajemniczy przystojniak, który może pomóc jej w realizacji planów...

Tytuł oryginału: Rebel of the Sands
Cykl: Buntowniczka z pustyni (tom 1)
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 26.04.2017
Liczba stron: 365
Fantastyka młodzieżowa

Nie było chyba osoby, która by choć raz nie usłyszała tytułu Buntowniczka z pustyni. Trąbiono o tej książce wszędzie: na portalach książkowych, na Facebook'u, na Instagramie, na Youtubie, w blogosferze... No wszędzie. Przyznam, że powoli miałam dość tego całego szumu wokół Alwyn Hamilton i jej książki, ale jednak po upływie pewnego czasu, kiedy wszystko powolutku ucichło, postanowiłam sama przekonać się o co tyle szumu.

Główną bohaterką jest Amani, czyli dziewczyna wychowywana przez despotycznego wuja. Amani jest dla mnie dosyć ciężkim tematem, bo nie za bardzo wiem czy jestem w stosunku do niej nastawiona pozytywnie czy też negatywnie. Bywały momenty, kiedy trzymałam za nią kciuki i jej kibicowałam w osiągnięciu jej celów, ale bywały chwile, kiedy... Miałam ochotę ją udusić i powyrywać wszystkie włosy z głowy. Czasami jej głupota doprowadzała mnie po prostu do szału.

Z kolei Jin... Hm. Powiem szczerze: czytałam tę książkę już jakiś czas temu, więc niespecjalnie pamiętam szczegółów związanych z tym bohaterem. Pamiętam tylko, albo raczej aż tyle, że przy nim Amani była prawdziwym cudem zesłanym przez Niebiosa. Pięknie, prawda?

Sama historia została opowiedziana naprawdę ciekawie i myślę, że do tego nie mogę się przyczepić. Książka jest wciągająca, pełna magii, dżinów, spisków, zasadzek i wielu wielu innych. Ale z drugiej strony Buntowniczka z pustyni nie jest jakąś taką WOW książką, o której mogłabym mówić każdemu, zawsze i wszędzie. Nie wywarła ona na mnie aż takiego wrażenia, jak na innych czytelnikach. Myślę jednak, że jest to naprawdę fajna lektura na gorące wieczory, albo podczas leżingu na plaży, a czyta się ją naprawdę szybciutko.

Czy ją polecam? Raczej tak, chociaż według mnie jakiegoś wielkiego szału tutaj nie było. Mimo wszystko drugiego tomu jestem bardzo ciekawa i już nie mogę się doczekać jego lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz